Obudziłem się z mocnym bólem głowy. Powoli dochodziły do mnie wspomnienia z poprzedniego dnia. No tak. Impreza, znajomi i... Alkohol. Dużo alkoholu. Taa... Było zajebiście a teraz jest kac. Trudno się mówi. Powoli, pomimo zawrotów głowy podniosłem się z łóżka.
-Shiro! - zawołała moja matka. -Śniadanie!
Zszedłem do kuchni. Kiedy zobaczyła mnie w takim stanie upuściła trzymaną w dłoniach miskę.
-Boże! Dziecko, jak ty wyglądasz? Co to się tam działo na tej imprezie? -dopytywała się.
Spuściłem głowę i usiadłem przy stole bez słowa. Trzeba się było pośpieszyć, zjadłem śniadanie, ubrałem się i jak co dzień wyszedłem do szkoły. Dzień jak zwykle, tyle, że wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego jak się on zakończy. Szedłem do szkoły usiłując sobie przypomnieć co się działo wczoraj.
-Shiro! Shiro... -wyrwał mnie z zamyślenia mój przyjaciel Yuki. -Shiro, posłuchaj -mówił zasapany po długim biegu. -Przed wejściem do szkoły stoi jakiś facet w garniturze i twierdzi, że czeka na ciebie. On wygląda jak... Milioner chyba.
Doszliśmy do naszej szkoły. Yuki nie kłamał. Przed drzwiami stał rzeczywiście jakiś facet ubrany jak biznesmen. Wyglądał na jakieś 27 lat i najwyraźniej był kimś "ważnym", a ja miałem dopiero 16 lat i byłem nikim... Czego on mógł ode mnie chcieć? A w ogóle to... Zaraz! Ja skądś znam tą twarz! Jasna cera, ciemne włosy opadające na kark, błyszczące zielone oczy i ten uwodzicielski uśmiech... Ach... Jaki przystojny... Nie! O czym ja myślę? Obaj jesteśmy facetami. Kiedy tak rozmyślałem, nieznajomy podszedł do mnie i odgarniając mi moje blond włosy z czoła rzekł uwodzicielskim tonem
-I w końcu cię mam, mój skarbie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz